Postanowiłam dzisiaj wrócić do tematu teorii dominacji, rozpocząć jego analizę ponownie i bogatsza o kilka miesięcy
doświadczenia wydać moją własną opinię na ten dość trudny dla mnie temat.
Moją dzisiejszą pracę podzieliłam na kilka
części. W pierwszej kolejności zajmę się rysem historycznym teorii dominacji,
następnie przejdę do omówienia stosowanych metod szkoleniowych opartych na
teorii dominacji. Natomiast w ostatniej części niniejszej pracy postaram się
przekazać własne spostrzeżenia dotyczące opisywanego tematu, a także wpływu
teorii dominacji na relacje właściciela z psem.
Swoje rozważania jak już
wspomniałam zacznę od rysu historycznego, gdyż uważam, że bez tego niemożliwym
jest odpowiednie podejście do analizowanego tematu. Z dostępnym mi źródeł
wynika, że teoria ta pojawiła się w naszym kraju w latach osiemdziesiątych XX
wieku. Została ona opracowana na podstawie obserwacji wilków. Głównym celem
obserwacji było określenie hierarchii życia wilków i ich walki o pozycję w
stadzie. Z obserwacji wywnioskowano, że w stadzie istnieje jeden
najodważniejszy osobnik, mający prawo do rozmnażania, nazwany osobnikiem alfa. Pozostała część stada znajduje się
niżej w hierarchii, nie ma prawa do kopulacji i sama pilnuje swojej pozycji.
Dodatkowo wywnioskowano, że osobnik alfa pożywia się jako pierwszy, a w dalszej
kolejności pozostała część stada. Badania na podstawie, których utworzona teorię
dominacji trwały stosunkowo krótko i były prowadzone w nienaturalnych dla
wilków warunkach, przez co można sądzić, że nie uzyskano wiarygodnych wyników. Po stworzeniu teorii dominacji nadal
obserwowano życie wilków, jednakże już w ich naturalnych warunkach życia.
Obserwacje te pozwoliły na zweryfikowanie posiadanej wiedzy. Okazało się, że stada żyjące w warunkach
naturalnych stanowią prawie zawsze jedną rodzinę. W sztucznie utworzonym
stadzie były osobniki zupełnie sobie obce przez co prawdopodobnie zaczęło
dochodzić do rywalizacji o terytorium, czy pokarm. Nieprawdą okazało się także
to, iż osobnik alfa pożywia się jako pierwszy. Zaobserwowano bowiem, że jako
pierwsze jedzą młode osobniki, aby rosły w siłę i gwarantowały przetrwanie stadu.
Wracając do teorii dominacji, na
początku gdy weszła w życie, psy traktowano bardzo surowo. Stosowano tzn.
twarde metody, np. takie jak przyciskanie nieposłusznego psa do ziemi i
trzymanie tak długo aż pies całkowicie się podda. Postępowanie takie miało
służyć pokazaniu psu, że to człowiek rządzi. Po jakimś czasie John Fisher
wprowadził swoje, miękkie metody, które odnalazły duże poparcie wśród ludzi.
Wspomniane, miękkie metody zawierały kilka
punktów, które powinny być przestrzegane w życiu codziennym właścicieli
aby nie nadać psu przywództwa „naszego” stada, a co za tym idzie nadać psu
przywilejów jakimi w tym wypadku są ustępowanie w dostępie do jedzenia,
najbardziej pożądanego miejsca czy przechodzeniu przez drzwi. Tak więc
właściciel powinien konsekwentnie egzekwować przewagę nad psem w różnych
codziennych sytuacjach. Nie powinien pozwalać psu jeść przy stole, a także
właściciel powinien pożywiać się przed psem. Dodatkowo psu nie wolno zajmować
miejsca na kanapach, łóżkach, sofach, tylko osobnik alfa może korzystać z takich przywilejów. Ponadto, wchodząc z psem po schodach, ten nigdy nie
powinien wyprzedzać swojego właściciela i czekać na niego na szczycie schodów.
Aby pies nie poczuł się osobnikiem alfa nie powinno dopuszczać się do zabaw
siłowych ze swoim pupilem, a jeżeli już do tego dojdzie nie wolno pozwolić aby wygrał. Istotnymi tezami
teorii dominacji są również fakty, iż nie powinno pozwalać się psu ciągnąć na smyczy, gdyż to
daje pupilowi poczucie, że prowadzi swoją sforę czyli nas oraz z tych samych
względów pies nigdy nie powinien pierwszy przechodzić przez drzwi. Opisane
postulaty są nadal praktykowane w wielu szkołach, a uczestnicy takich kursów cieszą się z efektów szkolenia.
W dalszej kolejności muszę wspomnieć
o tym, iż John Fisher pod koniec swojego życia zmienił zdanie odnoście
opisanych przez siebie teorii w „Okiem psa”.
Z upływem lat i badań nad dzikimi psami okazało się, że osobniki mające swobodny dostęp do
pokarmu i wody nie dążą do tworzenia stada. Odnosząc to do teorii dominacji wynika, że
jeżeli nasz pies ma zapewnione niezbędne do przeżycia warunki nie powinien
dążyć do tworzenia z nami, ludźmi stada. Ponadto człowiek nie może być traktowany przez psa jako
stado ze względu choćby na to, iż nie należymy do tego samego gatunku. Biorąc również
pod uwagę fakt, że to my, ludzie zapewniamy psu niezbędne środki do przeżycia
stawiamy się automatycznie na pozycji przewodnika.
W kolejnej części mojej pracy
postaram się ustosunkować, do wyżej opisanych teoretycznych informacji. Po
napisaniu mojej pierwszej pracy, o części pierwszej
Państwa kursu, bacznie
zaczęłam obserwować psy i ich zachowania, które mogą świadczyć o chęci
dominowania nad swoimi właścicielami. Przyznam szczerze, że zaczęłam od moich
własnych psów i spojrzałam na nie w zupełnie inny sposób niż dotychczas.
Okazało się, że moje wszystkie psy łamią każdą z zasad teorii dominacji. Leżą
na łóżkach, pierwsze przechodzą przez drzwi, domagają się jedzenia i często
bawię się z nimi w przeciąganie sznura. Muszę jednak w tym momencie zaznaczyć,
że rasy psów, które posiadam należą do niesamowicie łagodnych. Mimo wszystko
okazało się, że moje psiaki według teorii dominują mnie. Zaczęłam się
zastanawiać, dlaczego wobec tego nie mam z nimi żadnych problemów, nigdy na
mnie nie warknęły i zawsze kiedy im czegoś odmawiam, akceptują to
automatycznie. Pomyślałam wówczas, że coś z tą teorią musi być nie tak. Zaczęłam
więcej czytać i jeszcze intensywniej obserwować psy. Zauważyłam, że
psy bardzo lubią swoje „rytuały”. Jeżeli zawsze jedzą w tym samym
miejscu, to nie będą zaglądać pozostałym do misek, od razu biegną do swojego
miejsca i grzecznie czekają, aż przyjdę z miską. Kiedyś z ciekawości zmieniłam
im kolejność podawania misek z jedzeniem i postawiłam jednemu z nich miskę w innym miejscu. Okazało się, że taka sytuacji wzbudziła tak ogromny chaos, że
psy zaczęły jeść wszystkie z jednej miski i ciężko było wrócić do codziennego
„rytuału”. Przykład ten podaję chcąc podważyć teorię, że pies nie może jeść przed
człowiekiem, bo będzie go dominował. Pies przyzwyczajony do tego, że Pan podaje mu jedzenie, a
następnie sam siada do posiłku będzie się awanturował i domagał swojego ze
względu na to, że jego „rytuał” został zakłócony, a nie ze względu na to, że
traci dominację. Dodatkowo bardzo lubię bawić się z moimi psami w przeciąganie.
Osobiście uważam, że uznanie tego typu zabawy za zagrożenie mojej pozycji jest trochę niedorzeczne. Moje psy są pełne energii
i chęci do zabawy. Taki rodzaj aktywności bardzo im służy, tracą przy tym dużo energii
i spędzają czas ze mną, dzięki czemu nasza więź staje się silniejsza. Myślę, że
ten rodzaj zabawy może pomóc zyskać trochę pewności siebie psu, któremu
zdecydowanie jej brakuje. Poprzez wygrywanie zabaw siłowych można również pomóc
w terapii psów lękliwych. Sama posiadam psa, który jest bardzo lękliwy i na
własnym przykładzie wiem, że ten rodzaj zabawy daje mu wiele frajdy, a wygrana
powoduje, że „ogon nosi wyżej” niż zwykleJ Kolejno jak już
wcześniej wspomniałam moje psy siedzą na kanapach, ba czasami między sobą się
kłócą lub podsiadają się żeby tylko móc poleżeć trochę na kanapie. Uwielbiam
ten widok, ponieważ zawsze bije od nich szczęście. Często „śpiewają” i domagają
się pieszczot leżąc, ale w momencie kiedy stwierdzam, że starczy już tego dobrego i każę zejść z kanap
robią to bez żadnego sprzeciwu, no może czasami próbują ubłagać wzrokiem
jeszcze kilka minut na kanapie, a ja z racji tego, że je strasznie rozpieszczam pozwalam im na to.
Uważam, jednak że leżenie na kanapie przez psa nie jest żadną oznaką dominacji,
a jedynie przyjemnością dla nich. Myślę jednak, że bardzo uciążliwym może być
dla właściciela nieposłuszny pies, który nie reaguje na komendy i nie chce
zejść z sofy. Tutaj duże znaczenie odgrywana wychowanie psa przez właściciela,
a nie chęć dominacji.
Tym sposobem przeszłam do kolejnej kwestii
otóż do wychowania psa. Teoria dominacji według mnie jest świetnym narzędziem w
rękach trenerów, którzy trafiają właśnie na źle wychowane psy. Dużo łatwiej
według mnie jest treserom powiedzieć, że pies przejawia takie, a nie inne
zachowania ze względu na to, że chce zdominować właściciela niż powiedzieć
wprost, że właściciel zawinił źle wychowując psa. Dla przykładu spotkałam się z sytuacją, gdzie na szkolenie przyszedł Pan ze swoim pupilem skarżąc się, że
pies strasznie ciągnie na smyczy i wbiega po schodach ciągnąc Pana za szybko do
góry przez co właściciel (starszy Pan) już kilka razy się przewrócił. Treser
wysłuchując żalów właściciela i spoglądając na 50 kg psa stwierdził, że są to przejawy dominacji psa. Pan się
wystraszył i całkowicie uwierzył słowom tresera rozpoczynając szkolenie. Obserwowałam z
boku jak sobie radzili. Już po chwili mogłam stwierdzić, że nie chodziło tu o
żadną teorię dominacji, a po prostu o niewłaściwe wychowanie psa. Piesek od maleńkiego ciągnął na
smyczy, nigdy nie był uczony poprawnego chodzenia na luźnej smyczy, czy też
przy nodze. Dla psa to było normalne
zachowanie, po założeniu obroży. Nauczono, go że aby dotrzeć do celu należy ciągnąć.
Zauważyłam również, że treserzy wykorzystują również bardzo często teorię
dominacji tłumacząc agresywne zachowania psów. Łatwo jest im powiedzieć, że
pies atakuje inne psy ze względu na to, że czuje się alfą i musi bronić swojego
„stada” czyli właściciela. Nie dopuszczają do siebie myśli, że agresywne
zachowanie może mieć zupełnie inne podłoże. Na przykład pies może być źle
odżywiany, bądź nie zapewnia mu się odpowiedniej dawki ruchu i uwagi. Psy, jak
już pisałam we wcześniejszych pracach nie są zwierzętami dążącymi do konfliktu,
wolą swoje problemy rozwiązywać pokojowo i nie wchodzić sobie w drogę.
Wnioskować można z tego, że w chwili gdy pies zaczyna przejawiać agresję
posiada jakiś problem natury psychicznej (lękliwość) bądź fizycznej,
Zastanawiając się dłużej nad teorią
dominacji, dochodzę do wniosku, że zwolennicy tej teorii nieświadomie stwarzają
barierę między właścicielem, a psem. Stosując się do postulatów tej teorii powodują, że pies nie tworzy z właścicielem
odpowiedniej więzi. Nie karmiąc z ręki swojego psa, sprawia że ten nie skupia na nim swojej uwagi.
Przyczynia się również do tego izolowanie psa, spanie w innych pomieszczeniach,
unikanie wszelkich rodzajów czułości, ze względu na obawy, że pies stanie się
dominującym. Osobiście nie wyobrażam sobie takiej relacji. Człowiek zazwyczaj
decydując się na psa, szuka w nim kompana i najlepszego przyjaciela, a
posługując się nakazami teorii dominacji taka relacja jest trudną do uzyskania.
Podążając dalej tematem dominacji, odbiegłam troszkę od tematu stricte
teorii dominacji i zaczęłam szukać hierarchii w stadzie moich psów. Posiadam
ich pięć, każdy w innym wieku. Przyglądałam się ich zabawom, wspólnym spacerom, doszukując się
oznak dominacji, czy prób przejęcia władzy w stadzie. Zaobserwowałam, iż moje
psy faktycznie posiadają pewną hierarchię w swoim malutkim stadzie.
Przewodniczy im najstarszy osobnik. Mimo, że nie jest z nich najsilniejszy,
najsprytniejszy ani najodważniejszy, jednakże był pierwszy i wprowadzał w nasz
mały świat pozostałe. Muszę tutaj zaznaczyć, że każdy z moich psów dołączał do pozostałych w wieku 8 tygodni przez co nie dochodziło
do żadnych konfliktów i od maleńkości wychowywały się w swoim towarzystwie.
Podejrzewam, że pojawienie się starszego psa, mogłoby
spowodować konflikty w stadzie. Doszłam do wniosku, że moje psy same chciały aby to właśnie ten osobnik był osobnikiem
alfa, gdyż nigdy nie widziałam aby, któryś z nich siłowo próbował przejąć
władzę.
Podsumowując uważam, że
hierarchia wśród psów żyjących razem występuje, jednakże jest ona wywołana
koniecznością, tak jak w przypadku ludzi – ktoś musi przewodzić aby nie
zapanował chaos. Jednakże nie sądzę aby pies uważał człowieka jako swoje stado i chciał przejąć na nim dominację. Człowiek jest przewodnikiem dla psa, a odpowiednie
wychowanie i socjalizacja psa powoduje,
że pies jest wesoły, oddany i posłuszny swojemu Panu niezależnie od rasy.
Według mnie, teoria dominacji
jest niesłuszna, a ludzie powinni przestać kierować się nią wychowując swoje
psy. Uważam, że każdy pies zasługuje na odrobinę miłości od swojego właściciela. Myślę, że pies który doświadcza pieszczot i
czułości jest dużo szczęśliwszy,
chętniej się uczy, gdyż wie, że za swój wysiłek uzyska nagrodę choćby w postaci
smaczków, uśmiechów, czułych słów. Pies wychowywany na teorii dominacji będzie
niechętnie współpracował czując, że jego właściciel obawia się, że jakimkolwiek
gestem czułości spowoduje, że pies przejmie nad nim dominację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz